|
Domy modlitwy
Adresy domów modlitwy
W życiu religijnym Żydów, szczególnie chasydów, dużą
rolę odgrywały domy modlitwy, nazywane sztibł lub klojz. Były
to zwykle przerobione pomieszczenia mieszkalne (w Łodzi także przemysłowe),
w których ustawiano Aron-haKodesz i prowizoryczną bimę. Zazwyczaj zamiast w
ławkach wierni siedzieli przy stołach. Nabożeństwo prowadzili często ludzie
świeccy. Zwolennicy poszczególnych cadyków mieli odrębne domy modlitwy;
stanowiły one miejsce, wokół którego koncentrowało się życie chasydów, były
ich „drugim domem”. Chasydzki sztibł był czymś więcej niż miejscem
modlitwy – uprawiano tu także naukę rabiniczną.
W domach modlitwy modlili się nie tylko chasydzi; były także tworzone przez
grupy sąsiedzkie z kilku domów na jednej ulicy.
Pierwsze domy modlitwy w Łodzi istniały już co najmniej
w połowie lat 20. XIX w. Wynika to z zawartego w 1825 r. kontraktu na
„dzierżawę rodału”, w którym zastrzeżono, iż:
Dzierżawca nie będzie wybierać więcej od rodału jak
tylko podług ugody i ogłoszenia przez szkolnika miejscowego w bóżnicy, więc
zaś tyczy [!] odbywania nabożeństwa w domach prywatnych, takowe bez
pozwolenia (przez ugodę dzierżawcy) nie może być dozwolonym.
Natomiast warunki licytacyjne „dochodu od rodału” z
kwietnia 1832 r. w punkcie czwartym stwierdzały:
Żadne osoby czyli to Huzety [chasydzi] czyli też do
bractwa [pogrzebowego „Chewra Kadisza”?] należący, od używania rodału nie są
wyłączeni, byle by dzierżawcy należność podług wywołania kto więcej da
opłacili; inne zaś rodały przez bractwa posiadane, lub posiadać się mogące
miejsca nie mają.
Więcej informacji na temat
domów modlitwy zachowało się w aktach od momentu objęcia dzierżawy „od
rodału” dochodu przez Szmula Saltzmana. Oprócz
wspomnianego wcześniej, najlepiej zresztą
udokumentowanego, konfliktu w końcu lat 40. z grupą utrzymujących
swój dom modlitwy Żydów postępowych,
Saltzman walczył z pomniejszymi prywatnymi domami modlitwy, żądając
opieczętowania posiadanych przez nie rodałów.
W 1855 r.
dzierżawca donosił Magistratowi m. Łodzi, że:
W mieszkaniu Mośka Nogacz garkuchnię w tutejszym mieście oraz i dom zajezdny utrzymującego, gdzie
najznaczniejsze kupcy przybywają z różnych okolic
[i] nie zajeżdżają do bożnicy, tylko w jego mieszkaniu nabożeństwo
odprawiają z czytaniem rodału. Nogacz jedynie dla własnych środków [?]
zakupił rodał co jest celem zachęcenia kupców u niego potrzeby mających –
jednakże stanowi to znaczny uszczerbek w dochodzie z rodału, a bardziej
jeszcze z ofiar dobrowolnych przy użyciu modlitwy podczas czytania rodału
przez zamożnych wyrzeczonych.
Saltzman żądał opieczętowania
rodału, jednak po kilku dniach obie strony doszły do porozumienia i
dzierżawca wycofał żądanie.
Rok później Saltzman żądał interwencji władz w sprawie
używania rodału bez jego zgody w sztibłach chasydów kockich i
wareckich – w zachowanych dokumentach brak jednak o nich bliższej informacji.
Natomiast w 1858 r., na żądanie Dozoru Bóżniczego, opieczętowane zostały
rodały posiadane przez 14 osób: handlarza mąką Izraela Lewkowicza , Mordechaja Hebera , krawca Icka
Fajtlowicza , mosiężnika Szulima Reibanbacha , czapnika Abrahama Mularskiego
, wyrobnika Lewka Kiepskiego , krawców Mordechaja
Tobiasza i Hersza Pryntza ,
szewca Munisia Korpela , cyrulika Szlamę Moskowicza , Szlamę Bolesławskiego ,
handlarkę wdowę Rosenblatt , „garkuchników”
Mojżesza Nogacza i Majera Henigsztoka . Winnym zakazano odprawiania nabożeństw w przyszłości
.
Gdy w 1860 r. dzierżawcą dochodu „od rodału” został
Daniel Kochański , doprowadził do opieczętowania
rodałów zarówno chasydom, z którymi w końcu doszedł do porozumienia,
jak i poprzedniemu dzierżawcy – Sz. Saltzmanowi oraz
M. Heberowi , Jakubowi Horończykowi , Jakubowi (?) Hamburskiemu
i Zajnwelowi Fajnsylberowi
.
Co najmniej od 1864 r. dzierżawa rodału obejmowała również Bałuty; jednak
początkowo dzierżawca łódzki (Wigdor Gutgold ) miał
kłopoty z egzekucją swych uprawnień, gdyż władze powiatu łęczyckiego nie
chciały udzielać mu pomocy.
Częstotliwość skarg
dzierżawców i pojawianie się w nich powtórnie tych samych osób wskazują, że
prowadzona ze względów fiskalnych walka z prywatnymi domami modlitwy już
wówczas skazana była na niepowodzenie. Wymogi życia były silniejsze. Nie
chodziło tu tylko o brak miejsca w gminnej synagodze, ale przede wszystkim o
drobne, lecz wyraźne różnice religijne, dzielące poszczególne odłamy
chasydów, a także o reformistyczne tendencje części najbogatszych wyznawców
religii mojżeszowej.
W roku 1866 w Łodzi było co
najmniej 10 domów modlitwy, na których otwarcie wydała zgodę w latach
poprzednich Komisja Rządowa Spraw Wewnętrznych i Duchownych.
W latach 1873-1874 istniało
w Łodzi 8 oficjalnie uznanych domów modlitwy.
Wiele innych modlitewni (o których liczbie nie mamy niestety informacji),
nie posiadających zezwoleń władz, w maju-czerwcu 1875 r. zostało zamkniętych
w ramach przeprowadzanej w całej guberni piotrkowskiej likwidacji
„nielegalnych” żydowskich domów modlitwy.
W latach następnych liczba wykazywanych w sprawozdawczości Prezydenta m.
Łodzi modlitewni prywatnych oficjalnie nie zwiększyła się.
Rzeczywistość przedstawiała się zupełnie inaczej. Dozór Bóżniczy w połowie
1884 r. twierdził, że w Łodzi działa 15 prywatnych domów modlitwy.
Natomiast spis modlitewni dokonany jesienią 1884 r. przez władze policyjne
wykazał 77 domów, w większości działających bez zgody władz. Ponieważ w
spisie umieszczonotakże te lokale, w których zbierało się zaledwie kilkanaście
osób, można uznać, że zawiera on, wyjątkowo, pełne informacje o wszystkich
istniejących wówczas domach modlitwy,
a nie tylko o domach, zatwierdzonych przez władze, jak znane wykazy z lat
późniejszych. Spis ten związany był prawdopodobnie z akcją legalizacji
istniejących modlitewni, która jednak – mimo złożenia odpowiedniej
dokumentacji władzom – nie przyniosła spodziewanego rezultatu.
Istniejące domy modlitwy
musiały ponosić obciążenia na rzecz Dozoru Bóżniczego – opłacać określone w
taryfie sumy za prawo czytania rodału dzierżawcy tego dochodu. Dozór
Bóżniczy mógł też kontrolować rodały domów modlitwy, a nawet ustalić ich
ogólną ilość w mieście.
Nieopłacanie należności za czytanie rodału ścigane było przez władze, o czym
świadczy przykład Kasriela Goldenrata , który za
odprawianie w jego lokalu nabożeństwa w Jom Kipur 1879 r. ukarany został
karą pieniężną w wysokości 10 rubli.
W lutym 1882 r. zaś, na żądanie i zgodnie z warunkami kontraktu z dzierżawcą
dochodu „od rodału”, Abrahamem Symchą Gutsztadtem , specjalnie oddelegowany urzędnik miejski opieczętował i przeniósł
do synagogi gminnej rodały z tych domów modlitwy, które nie płaciły
określonych w taryfie sum za ich czytanie.
Stałe konflikty na tym tle spowodowały prawdopodobnie rezygnację Dozoru
Bóżniczego z wydzierżawiania owego dochodu w połowie lat 80. XIX w.; nie
pobierano go na pewno od 1885 r..
Istnienie licznych domów
modlitwy, a jednocześnie zły stan techniczny budynku gminnej synagogi,
spowodowały pojawienie się początkowo propozycji ich zamknięcia,
a w roku 1885 przedstawienie przez Dozór Bóżniczy Magistratowi m. Łodzi
wniosku o opodatkowanie istniejących domów modlitwy (od 10 do 40 rubli) i o
wydawanie zezwoleń na otwieranie nowych domów wyłącznie po zasięgnięciu
opinii Dozoru. Dozór podpierał się rozszerzoną interpretacją reskryptu
Komisji Rządowej Spraw Wewnętrznych i Duchownych z 23 stycznia 1827 r.
Dochody uzyskane z opodatkowania miały być przeznaczone na renowa-cję
synagogi gminnej, a następnie na utrzymanie szkół religijnych.
Żadna z propozycji nie doczekała się realizacji,
m.in. w wyniku niechęci zaangażowania się w tę sprawę Magistratu.
W latach 1895-1897 Dozór nie otrzymywał w ogóle informacji o zatwierdzanych
przez Gubernatora Piotrkowskiego domach modlitwy.
Natomiast od czasu do czasu
nadal urządzano akcje zamykania nielegalnych domów, przy okazji czyniąc
trudności także modlitewniom zatwierdzonym, ale nieposiadającym odpowiednich
zezwoleń na piśmie.
Taka akcja odbyła się np. – z polecenia Gubernatora Piotrkowskiego – w 1891
r. i spowodowała falę próśb o legalizację domów modlitwy istniejących
dotychczas bez zezwolenia, popieranych przez Policmajstra m. Łodzi,
wskazującego na brak miejsca w synagogach dla całej męskiej ludności
żydowskiej miasta.
Na podstawie przejrzanej
zachowanej dokumentacji, stwierdzić można, że typowy obieg dokumentów w
sprawie zatwierdzenia domu modlitwy, przedstawiał się na przełomie XIX i
w.
następująco:
1. Założyciel (założyciele) domu modlitwy zwracał
się do rabina urzędowego o wystawienie zaświadczenia o przyjęciu przyszłego
domu modlitwy pod kontrolę, dołączając do
podania wykaz osób, które miały uczęszczać do modlitewni;
2. Po
uzyskaniu pozytywnej opinii rabina, wnioskodawca zbierał z łódzkich sądów
pokoju i sądu okręgowego zaświadczenia o niekaralności, a następnie składał
podanie do miejscowych władz policyjnych, czyli Policmajstra m. Łodzi,
załączając do niego: a) zaświadczenie rabina, b) zaświadczenia o
niekaralności, c) plan pomieszczeń, zawierający często także przekroje i
wyliczenia powierzchni oraz kubatury, d) wykaz osób, mających uczęszczać do
domu modlitwy;
3. Policmajster
m. Łodzi albo a) polecał właściwemu prystawowi i lekarzowi urzędowemu
dokonanie oględzin na miejscu;
albo też b) polecał powołanie komisji sanitarno-technicznej, w celu
dokonania tychże oględzin. Komisja taka składała się z a) przewodniczącego –
przedstawiciela prezydenta miasta, b) przedstawiciela władz policyjnych, c)
właściwego lekarza urzędowego, d) architekta miejskiego, e) przedstawiciela
Dozoru Bóżniczego.
W obu przypadkach z oględzin tych sporządzany był piśmienny protokół;
4. Na
podstawie protokołu oględzin, dołączając wszystkie zebrane dokumenty,
Policmajster m. Łodzi kierował do Gubernatora Piotrkowskiego raport,
w którym wypowiadał się, czy istnieją przeszkody do zatwierdzenia domu
modlitwy;
5. Decyzję
o zezwoleniu na otwarcie domu modlitwy podejmował wicegubernator, a
zatwierdzał ją gubernator;
6. Wydział
Administracyjny Rządu Gubernialnego, korzystając ze specjalnego formularza
pisma donosił o decyzji Policmajstrowi m. Łodzi. Pismem tym Rząd Gubernialny
nakładał na łódzkie władze policyjne m.in. obowiązek ustanowienia kontroli,
żeby w modlitewni: zbierały się tylko osoby wymienione w przekazanym do
Piotrkowa spisie; nie działały i nie powstawały niedozwolone przez prawo
sekty, nie wygłaszano nieodpowiednich mów, nie gromadziły się osoby
postronne; nie dochodziło do „jakichkolwiek nieporządków”. Jednocześnie
władze policyjne miały pilnować przestrzegania, aby modlitewnia nie została
przeniesiona do innych pomieszczeń, nawet w tym samym domu;
7. Policmajster
przekazywał decyzję władz gubernialnych założycielom domu modlitwy,
jednocześnie informując o niej (nie zawsze) Dozór Bóżniczy.
W okresie późniejszym, w
związku z tendencją do stosowania w Królestwie Polskim zasad obowiązujących
w Cesarstwie Rosyjskim, obieg pism uległ zmianie. Wynikało to faktu, że
zaczęto w całym Królestwie Polskim stosować – zresztą wbrew przepisowi uwagi
3 do art. 1299 ustawy obcych wyznań
– ogólnopaństwowe przepisy dotyczące zakładania domów modlitw. Według
wyroków Senatu z 2 listopada 1893 r. i 25 stycznia 1900 r.
Inicjatywa o urządzenie domu modlitwy służyła tam tylko
całej żydowskiej gminie miejskiej lub wiejskiej, w której dom modlitwy ma
być urządzony, a nie osobie pojedynczej, albo nawet pewnej grupie Żydów –
mieszkańców danego miasta lub wsi.
Przepisy określały ilość
dopuszczalnych domów modlitwy – nie mogło być ich więcej
niż jeden na 30 „domów żydowskich” (art. 1302 ustawy obcych wyznań). Literalne
stosowanie tych ograniczeń stawało się powodem do blokowania zatwierdzania
nowych domów modlitwy, gdyż władze carskie nie chciały uznać nieżyciowości
stosowania przepisu, przewidzianego dla małych miasteczek, gdzie mieszkało
najwyżej kilka rodzin żydowskich, w odniesieniu do wielkiego miasta,
zabudowanego kamienicami, w których mieszkało po kilkadziesiąt takich
rodzin.
18 stycznia 1901 r. Policmajster m. Łodzi w piśmie do
Rządu Gubernialnego stwierdził, iż dopuszczalna przez przepisy ilość
żydowskich domów modlitwy została w mieście znacznie przekroczona. Z drugiej
strony, domy modlitwy były skupione w centrum miasta, zaś przedmieścia były
ich w dużym stopniu pozbawione.
Biorąc powyższe pod uwagę,
jak też mając na względzie 1) że na przedmieściach miasta zamieszkuje bardzo
dużo Żydów, 2) że większa część Żydów zamieszkuje w domach należących do
chrześcijan, i 3) że przy nieznacznej liczbie synagog i silnym ograniczeniu
liczby prywatnych modlitewni możliwe jest przepełnienie istniejących synagog
i prywatnych domów modlitwy, które to zjawisko z punktu widzenia
sanitarno-higienicznego i pożarowego nie może być uważane za wskazane
policmajster doszedł do wniosku, że dalsze otwieranie domów modlitwy może być
dopuszczalne na krańcach miasta i, oprócz tego, w tych fragmentach
centralnych części miasta, które są zaludnione przeważnie przez Żydów, gdzie
nie ma w pobliżu [istniejących] domów modlitwy, przy czym takie czy inne
załatwienie składanych próśb następowałoby w zależności od miejscowych
warunków i rzeczywistej potrzeby podobnej modlitewni.
Kilka miesięcy później prośbę – popartą przez
Policmajstra i Prezydenta m. Łodzi – o ustalenie właściwej dla tak wielkiego
miasta, jakim była Łódź, interpretacji stosowanego w przepisach pojęcia „dom
żydowski” – nie jako budynku, ale rodziny – zgłosił do władz gubernialnych
łódzki rabin, Eliasz Chaim Majzel . Władze
gubernialne uznały się za niekompetentne w tej sprawie (jako dotyczącej
ustalenia ogólnej wykładni obowiązującego prawa) i skierowały ją do Senatu.
Tymczasem rabin zwrócił się z prośbą, aby aż do
rozpatrzenia przez Senat kwestii ilości dopuszczalnych przez prawo domów
modlitwy, zatwierdzanie nowych dokonywane było jako „tymczasowe”. Władze
gubernialne wyraziły na to zgodę
i w roku 1902 zatwierdzono na tych
warunkach wiele nowych modlitewni.
Kwestia owa została ostatecznie rozwiązana orzeczeniem
Senatu z 24 czerwca 1905 r., który uznał argumentację prezentowaną przez
rabina Majzla , stwierdzając, iż określenie „dom
żydowski” dotyczy każdej żydowskiej rodziny, której głowa opłaca składkę
bóżniczą. Co do liczby osób, mogących utworzyć własną modlitewnię, Senat
przyjął jeszcze bardziej liberalną interpretację, gdyż stwierdził, że może
to być jedynie 12 osób, opłacających składkę; natomiast ogólna liczba domów
modlitwy w danej miejscowości nie może być większa niż 1 na 30 „domów
żydowskich”.
W ten sposób automatycznie zatwierdzono na stałe „czasowe” domy modlitwy.
Inaczej niestety wyglądała
sprawa ustalenia organu żydowskiego samorządu uprawnionego do wypowiadania
się w sprawie celowości otwarcia nowego domu modlitwy. Wprawdzie początkowo
władze gubernialne uważały Dozór Bóżniczy za reprezentanta gminy
uprawnionego do wypowiadania się w sprawie otwarcia domu modlitwy i w aktach
zamiast zaświadczenia rabina pojawiały się zaświadczenia Dozoru Bóżniczego,
stwierdzające, że Dozór, „jako przedstawiciel społeczności żydowskiej, na
podstawie pełnomocnictwa zgromadzenia bóżniczego (божничнаго
схода)” potwierdza, że nie ma zastrzeżeń, co do otwarcia
konkretnego domu modlitwy.
Praktyka taka nie była
jednak powszechna w Królestwie Polskim i z czasem przestała być stosowana
także w guberni piotrkowskiej. Np. 1 lipca 1909 r. gubernator pozostawił bez
rozpatrzenia prośby Mowszy Gurina , Mordki Bermana i Arona Lejba Łukina o założenie
domu modlitwy, na tej podstawie, że o zatwierdzenie żydowskich domów
modlitwy, według wyroków Senatu z 2 listopada 1893 r. i 25. stycznia 1900
r., może prosić jedynie cała gmina żydowska, a nie poszczególne jednostki.
Już wcześniej, 31 marca 1910 r., tenże gubernator odmówił zgody na
przeniesienie w inne miejsce (z Pańskiej 67 na Pańską 58) domu modlitwy
Józefa Przygurskiego , gdyż proszący nie
przedstawił zgody miejskiej społeczności żydowskiej, zaś zaświadczenia
rabina i Dozoru uznane zostały za niewystarczające.
Niejednolitość praktyki
administracyjnej spowodowała, iż na
początku 1911 r. Generał-Gubernator Warszawski zwrócił się do władz
centralnych o wyjaśnienie, czy dopuszczalne jest uznawanie pełnomocnictwa
Dozoru do wydawania oświadczeń o konieczności otwarcia modlitewni:
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych [...] w odezwie do Generał-Gubernatora z dn.
21 lutego 1911 r. za nr 1520 zaopiniowało, że obowiązujące w Królestwie
Polskim prawa o zarządzaniu sprawami duchownymi Żydów
(ukazy z dnia 20 grudnia 1821 r. i 7 września 1830 r.) nie nadały Dozorom
Bóżniczym prawa starania się (ходатайствовать)
o otwieranie nowych bóżnic, bez zgody gminy
żydowskiej, a tym samym pozostawienie inicjatywy w tym przedmiocie dozorom
bóżniczym byłoby rozszerzeniem służących im praw i ułatwiłoby Żydom możność
urządzenia nowych bóżnic bez należytej gwarancji co do rzeczywistej ich
potrzeby – a tym samym dla urządzenia nowego domu
modlitwy konieczną jest zgoda całej religijnej gminy [...] i zasada ta
ściśle stosowana być winna.
W rezultacie władze carskie również w Łodzi przestały
praktycznie wydawać zezwolenia na otwieranie domów modlitwy;
dotyczyło to nawet przenosin istniejących modlitewni pod inny adres. Gdy w
1911 r. miano przenieść na ul Długą 22 dom modlitwy istniejący dotychczas
przy ul. Cegielnianej 27, władze gubernialne nie wyraziły zgody, motywując
odmowę tym, iż decyzję o przeniesieniu powinna podjąć „całość społeczności
żydowskiej miasta”.
Taka sytuacja musiała wywołać reakcję ze strony Dozoru.
Wprawdzie nie zwołał on, jak sugerowała grupa łódzkich Żydów, ogólnego
zebrania gminy żydowskiej, które miało udzielić Dozorowi stałej delegacji do
rozpatrywania spraw związanych z domami modlitwy,
lecz złożył do Senatu skargę w której zażądał przyznania mu prawa do
składania wniosków: „a) o otwarcie w mieście Łodzi nowych żydowskich domów
modlitwy; b) o przeniesienie istniejących już za zgodą władzy w tym że
mieście takowych domów modlitwy do innych budynków”. Choć ostatecznie władze
gubernialne wycofały się z żądania „zgody całej religijnej gminy” na
przenosiny domów modlitwy (na podstawie ukazu Senatu z 15 października
1904), to kwestia zasadnicza – zgody na nowe domy modlitwy – pozostała
nierozpatrzona do wybuchu wojny w 1914 r.
W początkowych latach w.
podania o zatwierdzanie stałych domów modlitwy były rozpatrywane i
zatwierdzane przez władze gubernialne w dwóch terminach, nakładających się
na okresy święta Paschy i świąt jesiennych (Rosz- haSzana, Jom Kippur,
Sukot),
mimo iż składane były często o wiele wcześniej. Nasuwającym się, choć
niemożliwym do udowodnienia, wyjaśnieniem tej dziwnej anomalii jest
hipoteza, że zatwierdzenie odbywało się często w zamian za odpowiednią
łapówkę, do wręczenia której przynaglało zapewne zbliżanie się uroczystych
świąt religijnych i chęć otwarcia nowego domu modlitwy przed ich
rozpoczęciem.
Innym rozwiązaniem było
oczywiście uruchomienie modlitewni bez wymaganego prawem zezwolenia, co
powodowało jednak konieczność opłacania się niższym rangą policjantom (np. w
1902 r. dom przy Rokicińskiej 18 istniał za miesięczną opłatą 3 rubli dla
rewirowego).
Łódzkie domy modlitwy – podobnie jak w innych miastach
– zakładane były w niewielkich lokalach, głównie mieszkalnych; zapewne
specyfiką miasta przemysłowego było wtórne wykorzystanie do celów
religijnych pomieszczeń pofabrycznych. Modlitewnie często składały się tylko
z jednego pokoju; jeśli miały dwa pomieszczenia, jedno z nich pełniło
zazwyczaj rolę sali dla kobiet. Oświetlone były z reguły lampami naftowymi,
o wiele rzadziej gazem; bardzo rzadko zdarzają się
informacje o stosowaniu wentylacji (za
pomocą urządzeń mechanicznych).
Wyjątkowo rzadko spotykamy
informacje o domach modlitwy lokowanych w specjalnie na ten cel wybudowanych
pomieszczeniach, jak było w przypadku nieruchomości na ul. Średniej 17. 27
marca 1897 r. Robert Karpf uzyskał zezwolenie na
otwarcie domu modlitwy dla 75 osób
w odrębnym budynku (wybudowanym zresztą niezgodnie z pierwotnie
zatwierdzonymi planami Adolfa Zeligsona ),
umieszczonym w tylnej części jego posesji. Projekt przewidywał klasyczne
rozwiązanie części żeńskiej w postaci galerii biegnącej wzdłuż trzech ścian,
takiej, jaka występowała w wielu synagogach.
Nieczęsto dokonywano także
przebudowy na cele religijne całych budynków. Np. 3 lipca 1902 r.
zatwierdzono dom modlitwy Wolfa Reichera (na 42 osoby,
obecnie jedyna istniejąca w Łodzi synagoga) przy ul. Południowej 28, który
powstał w oddzielnym, piętrowym budynku tylnej oficyny. Po adaptacji
poprzednio istniejących pomieszczeń kantoru na parterze powstała sala męska
z 8 oknami, a na kondygnacji górnej – żeńska z 10 oknami.
Oto kilka dalszych
przykładów:
W otwartym 10 marca 1899 r.
domu modlitwy Eliasza Majera Krawieckiego
przy ul. Aleksandryjskiej 25 (dla 30 osób) prostokątna, o silnie ściętym
jednym rogu, sala modlitewna o powierzchni 39,0 m2 i kubaturze
96,88 m3, mieściła się na parterze 3-piętrowego frontowego domu;
posiadała 2 okna, oświetlona była lampami naftowymi.
Przeznaczona także dla 30
osób, zatwierdzona 3 kwietnia 1899 r., sala modlitewna sztibł Jakuba
Oszkowskiego i Michała Wrżonskiego (Brzezińska 26 na Bałutach) miała wymiary 7,0 x 5,9 m (41,66 m2)
i kubaturę 110 m3; ogrzewana była piecem ulokowanym w rogu
pomieszczenia, oświetlona 2 oknami.
Zatwierdzony 1 marca 1898
r. dla 26 osób dom modlitwy Hermana Józefa Gejnzlera przy Długiej 68 miał dwa pomieszczenia (jedno z nich prawdopodobnie
przeznaczono dla kobiet), połączone korytarzem i mające łącznie 4 okna.
Pokoje miały wymiary 5,2x4,8 m i 4,9x5,7 m (powierzchnia odpowiednio 24 i 27
m2).
W założonym w 1898 r. domu
modlitwy Fiszela Lipskiego przy ul. Jerozolimskiej 9
pomieszczenie modlitewne znajdowało się na parterze piętrowego domu
i posiadało 3 okna; powierzchnia wynosiła 28,2 m2, kubatura 96,5
m3
.
Zatwierdzony dla 30 osób
(choć według zdania sporządzającego plan architekta, Gustawa
Landau-Gutentegera , mógł wystarczyć dla 50
osób) 10 kwietnia 1899 r. dom modlitwy Mordki Hejlmana i Herszela Fejla przy Kamiennej 9 mieścił się
w większej liczbie pomieszczeń – w 2 większych pokojach i 2 „szatniach”,
posiadających łącznie 5 okien, liczących 92,0 m2 powierzchni
(kubatura – 329,2 m3).
Modlitewnia dla 30 osób
założona w 1899 r. przez Lejzera Bursztynowicza
na ul. Pieprzowej 16, na posesji Michała Cafta ,
mieściła się w parterowej, drewnianej oficynie, w jednym pomieszczeniu o
pow. 42,9 m2 i kubaturze 120,6 m3, posiadającym 3 okna.
W 1899 r. Szymon Epsztejn , Hersz Siemiatycki i
Zachariasz Herman , właściciele nieruchomości przy
Widzewskiej 27, przenieśli na nią dom modlitwy z Nowego Rynku 7. Umieszczono
go w oficynie, na 1. piętrze dwupiętrowego budynku (pierwotnie
przemysłowego). Oświetlona aż 9 oknami sala modlitwy (dawna sala fabryczna)
była jedną z większych, liczyła 7,1x10 m (70,9 m2). Przy
wysokości również wyższej niż średnia, ponad 3,9 m, dawało to kubaturę 281,2
m3. Za główną salą modlitw znajdowało się znacznie mniejsze
pomieszczenie (3,7x4,2 m) o nieustalonym charakterze.
Zatwierdzony w 1899 r. dla
30 osób dom modlitwy Zalmana Wolfa Bibergala i
Majera Lichtensztejna mieścił się przy ul.
Wschodniej 29 w czterech pomieszczeniach (w tym 2 dla kobiet) na parterze
3-piętrowej oficyny; sale oświetlone były gazem, powierzchnia części
żeńskiej wynosiła 38,7 m2, części męskiej – 52,9 m2.
Łączna kubatura – 363m3. Do sal modlitewnych żeńskich prowadził
wąski korytarzyk z sieni, do męskich – wejście bezpośrednio z zewnątrz.
Do domów modlitwy w drugiej
połowie XIX w. – w okresie, dla którego dysponujemy najpełniejszymi danymi –
uczęszczali często mieszkańcy kilku sąsiednich domów. Przykładem może być
np. wspomniany już bałucki dom Dawida Ofenbacha przy
ul. Aleksandrowskiej 7. Uczęszczało do niego co najmniej 20 osób,
zamieszkałych przede wszystkim na początku ul. Aleksandrowskiej (od nr 5 do
14); tylko jedna osoba mieszkała na ul. Kielma, a jedna na ul. Fajfra.
Podobnie było w wypadku domu Abrahama Józefa Kona
przy ul. Drewnowskiej 32. Większość uczęszczających do niego Żydów
zamieszkiwała na sąsiednich posesjach na ul. Drewnowskiej (8 na tej samej
posesji, na której mieściła się modlitewnia); pozostali na Aleksandryjskiej,
Wolborskiej, Kielbacha (Bałuty) i Stodolnej (Stodolnianej).
Do zatwierdzonego w 1899 r.
domu modlitwy Eliakima Gliksmana przy ul.
Piotrkowskiej 43 uczęszczali głównie mieszkańcy kilku kamienic na tej ulicy
(np. nr 26, 31, 33, 41, 46, 58). Byli to, przynajmniej częściowo, o ile
można sądzić na podstawie występujących na wykazie członków modlitewni
pieczątek firmowych, bogatsi kupcy (Jakub M. Kon ,
Wschodnia 72; Nechemia Finkelstein ,
Piotrkowska 26; Henoch Weiskohl , Piotrkowska 46;
Motes Lipschitz , Piotrkowska 50; Chaskiel Finkel , Piotrkowska 58; Mendel Nachtstern , Piotrkowska 31).
Dla bogatszych,
ortodoksyjnych Żydów, mieszkańców sąsiednich ulic Piotrkowskiej (28 osób) i
Karola (3 osoby) przeznaczony był dom modlitwy Wolfa Bera Szpigla przy Piotrkowskiej 197; uczęszczało do
niego m.in. rodzeństwo Icek Majer , Izrael i Szmul Icek Wojdysławscy (Piotrkowska 197), Abraham i Józef Rapaport
(Piotrkowska 197) oraz członkowie rodzin Makowerów
i Pomeranców
.
Podobny charakter nosił dom
modlitwy Moszka Icka Gamprechta przy Piotrkowskiej 120 (nr hipoteczny 538) zatwierdzony w 1900 r., uczęszczać do niego mieli
bogatsi Żydzi zamieszkali w południowej części ul. Piotrkowskiej, także na
jej południowym krańcu (np. Leon Kalecki , Piotrkowska
238, czy Jakub Hirszberg , Piotrkowska 233). Głównie
byli to jednak mieszkańcy okolicznych kamienic (np. Mendel, Mojżesz i Józef
Grawe , Piotrkowska
132).
Z różnych miejsc pochodzili
wierni modlący się w domu przy ul. Aleksandryjskiej 10; mieszkali przy
Aleksandryjskiej, Wolborskiej, Nowomiejskiej, Starym Rynku i innych ulicach,
położonych w tej okolicy.
Do domu modlitwy Mojżesza
Helmana przy ul. Cegielnianej 28 w 1900 r.
uczęszczało 38 osób wywodzących się z obszernego terytorium – od ul.
Widzewskiej na wschodzie po Pańską na zachodzie i od Nowomiejskiej,
Konstantynowskiej i Średniej na północy po ul. Benedykta na południu.
Późniejsza biografia M. Helmana (przynależność do religijnej partii
syjonistycznej „Mizrachi”)
pozwala na snucie domysłów, że w zorganizowanym przez niego domu modlitwy
zbierali się pierwsi łódzcy religijni syjoniści.
Żydzi uczęszczający do domu
modlitwy Beniamina Gostyńskiego przy ul. Jakuba
3 pochodzili ze znacznej połaci miasta, od ul. Wólczańskiej (120!) i
Benedykta na południu do Zgierskiej i Brzezińskiej na północy oraz od
Benedykta 36 na zachodzie do Smugowej na wschodzie; większość z nich jednak
mieszkała na obszarze dawnego Nowego Miasta.
Różnic w odległości, jaka dzieliła członków
poszczególnych modlitewni od ich domów w większości przypadków nie można
ustalić na podstawie zachowanej dokumentacji; można jedynie przypuszczać, że
domy, w których modlili się mieszkańcy odległych posesji, to chasydzkie
sztibł lub lokale, do których uczęszczali członkowie różnych, zazwyczaj
nieformalnych, organizacji religijnych, czy polityczno-religijnych.
Odrębną grupę próśb stanowią podania o zezwolenie na
odprawianie modlitw w okresie świąt jesiennych (przez miesiąc) w lokalach,
nie przeznaczonych do tego celu przez pozostałą częśći roku. Modlili się
w nich Żydzi mniej pobożni lub z
innych przyczyn (wieku, inwalidztwa) niekorzystający na co dzień z synagog
czy domów modlitwy.
Były to zarówno lokale mieszkalne, często mogące zmieścić znaczną liczbę
osób (nawet do 500), jak i np. pomieszczenia łódzkiej „Talmud-Tory”
rzemieślniczej (przy ul Zachodniej 20), Sala Warszawska,
sala „Harmonia” (Łagiewnicka 2).
Co najmniej od końca lat 90. XIX w.
zezwolenia na „czasowe” domy modlitwy wydawał Policmajster m. Łodzi na
zasadzie ogólnej delegacji uzyskiwanej od Gubernatora Piotrkowskiego.
Jako uzasadnienie otwierania takich czasowych modlitewni podaje się
nadmierne przepełnienie istniejących synagog i stałych domów modlitwy.
Podstawą do wydania zezwolenia była opinia prystawa właściwego cyrkułu
policyjnego.
Zdarzające się odmowy oparte były na zastrzeżeniach co do wielkości i stanu
pomieszczeń i możliwego zagrożenia bezpieczeństwa modlących się wiernych;
tylko w 1903 r. Policmajster usiłował – pod pozorem rzekomego dostatku
miejsc w synagogach i stałych domach modlitwy ograniczyć ilość wydawanych
zezwoleń czasowych.
Zgodnie z przepisem art. 1301 ustawy obcych wyznań
zezwolenia władz wymagało nawet systematyczne zbieranie się minianu
(10 dorosłych Żydów po ukończeniu 13. roku życia) dla modłów za zmarłego,
przez Policmajstra m. Łodzi traktowane często jako otwarcie nowego domu
modlitwy.
Niestety, niewiele można napisać o domach modlitwy w
okresie po 1914 r. Odpowiednia dokumentacja, tak bogata dla okresu
wcześniejszego, prawie nie zachowała się, choć wiadomo, że władze
administracyjne udzielały nadal zezwoleń na otwieranie modlitewni i
prowadziły ich kartoteki,
zaś gmina wyznaniowa potwierdzała konieczność otwarcia nowej modlitewni.
Na podstawie opublikowanych przez P. Spodenkiewicza relacji dawnych żydowskich mieszkańców Łodzi można przyjąć, że
zarówno sposób powstawania, jak też działalność i skład osobowy domów
modlitwy nie uległ w stosunku do okresu przed 1914 r. większym zmianom.
|